Prace nad modelem T-34

 

…..Dodaję powoli gazu, dym z kociołka coraz mocniej się wylewa,  robi się ciemno w pokoju. Jestem coraz bardziej zadowolony z efektu. Szczególnie z pracy laboratorium >>>>> które tak dobry płyn do wytwornicy raczyło stworzyć. Gaz prawie do „dechy „ i w jednej sekundzie  puffffff , lekki świst i z rury  bucha ogień. Jak palnik acetylenowy, szumi, syczy, skorupa czołgu prawie się rozpływa a ja nie mogę tego zgasić…… Nagle olśnienie, gaz do zera, sok w rękę ( stał tam od miesiąca) i na cały kadłub wylewam?. Gaśnie. Jestem zły na siebie, nie wiem czy bardziej na smród spalin czy soku, który już nawet nie był winem. I znowu mycie całego Teciaka . To już trzeci raz!!! Niestety nie mam wyjścia, skoro jeden mój podwodny stoi na emeryturze u Adama w Krakowie, i czeka na jego emeryturę, drugi stanowi obiekt poszukiwań nurków od 6 miesięcy  w  Balatonie ( nie na Węgrzech), poszukiwań zresztą bezskutecznych niestety. To zostało mi skończenie tego modelu T34 w skali, 1:16 który postanowiłem zbudować z zestawu WSN Trumpeter wykorzystują śmieci modelarskie, czyli to, co pozostało z dwóch OP, jednego szybowca, jednego kutra rakietowego, jednego elektryka (Foker VIII kretojad) i jakichś tam rurek miedzianych. Zasada podstawowa ( pewnie się skończy źle –jak i poprzednie wyzwania) to minimum elektroniki i minimum kosztów.

Za to założenia jak zwykle ambitne, choć powoli zaczynam  je nazywać trochę inaczej, ale cenzura P.Hlebowicza ich nie przepuści.

W głowie pojawił się pomysł na Rudego z lat młodości. Jakiż to wpływ miała na nas TV w tamtych czasach. Niestety młodość minęła i został tylko Rudy. Zakup T34 w wersji  RC z firmy WSN i pierwsza jazda po domu. Po 3 minutach czołg ląduje łagodnie w modelarni i traci wszystkie bebechy oprócz silnika i przekładni ( obu). Lekki ruch nogą w kierunku kosza i ból z głowy. Został pusty środek i jak zwykle pusta głowa. Ale zapas piwka Zwierzyniec jest pod ręką i już po kilu łykach zaświtał pomysł. Będzie dobrze. Zostaje tylko skorupa. Wszystko, co na zewnątrz demontuję. Ze względu na Dos słabe tworzywo, z którego wykonany jest cały czołg, laminuje mata i żywica całą wannę oraz kadłub, wszystko od wewnątrz.

 Teraz to już mam pancerz a nie reklamówkę z marketu. Kolejny etap to zawieszenie i układ jezdny.

Po demontażu kół widać, że najwyżej pokręcą się pól roku. Całe oski i tuleje s wykonane z tego samego  plastiku. Wahacze wyglądają solidnie, dlatego odcinam osie i w tym miejscu wklejam rurkę mosiężną.

 

Koszty toczenia specjalnej osi wynosiły w Polsce około 18 zł, a gotowa w Niemczech  wykonana z metalu kosztuje 10 zł. Niestety założenie było: śmieci i tylko śmieci. Dlatego oski zastąpiły fragmenty rurek  mosiężnych wypełnionych  i wklejonych na żywicy epoksydowej. Koła jezdne i napinające ten sam problem.

 

 Rozwiercam wewnętrzne tuleje i wklejam rurkę o średnicy wew. minimalnie mniejszej od osi. Tym samym uzyskałem dość solidny układ jezdny składający się z odpadów. Biorąc po uwagę fakt, ze wraz z modelem zakupiłem metalowe gąski, to chyba i tak nie było innego wyjścia. Teraz tylko trochę smaru i wszystko hula pięknie. Nadeszła pora na silnik. Od początku wiedziałem ze kupa złomu bez dymu to jak mój syn bez dwójki. Po rozebraniu dwóch Tygrysów z Heng-Long okazało się, że wytwornica dymu pozostawia wiele do życzenia. Postanowiłem wykonać nową od początku. Wizyta w sklepie z armaturą grzewczą, zakup dwóch dekielków 18mm i 10 cm rurki (zresztą pozostałość po zbiornikach ciśnieniowych Op) zakończył wydatki na ten etap. W jednym deklu dwa otworki fi 3 mm i wklejone rurki miedziane o tej samej średnicy zew. Ich wylot we wnętrzu to mocowanie żarnika. W drugim deklu otwór dosyć duży i mocowanie silniczka Mabuchi ( z chińskiej zabawki). Na końcu silnika wentylator zrobiony z łopatek starego wentylatora z komp. Grzałka to 2 cm drutu oporowego fi 0,3 mm nawiniętego na pręt szklany. Grzałka połączona z silnikiem wentylatora i regulatorem napięcia silników( jednokierunkowym).

Jedna rurka wlutowana od góry służy do napełniania płynem a druga to rura wydechowa. Kocioł wypełniony w środku watą szklaną lub wełną mineralną. Sedno powodzenia stanowi płyn. Oryginalny z Heng-Long kupiony na Allegro po prostu śmierdzi i daje dym dość rzadki. Panowie z Labo zrobili coś, co jest w porównaniu z tamtym bezwonne i ma dym gesty jak mgła w Anglii. Problem samozapłonu opisany na początku usunąłem dość łatwo. Wystarczyło zmniejszyć ilość dopływającego powietrza i już nie ma  smoczych ogni. A jak to miło, gdy wraz z prędkością przybywa dymu. No i koszt to max 10 zł.

Teraz kolej na zapanowanie nad pojazdem, a przynajmniej nad jego podwoziem. Przegląd zasobów modelarski szybko ujawnił ze 90 % wyposażenia składanego od 7 lat, poszło na dno razem z Wilkiem. A tu potrzeba regulator dwukierunkowy no i jeszcze skręty. Znalazłem tylko Jet jednokierunkowy 35 A, który bezskutecznie wraz z kretojadem starał się udawać samolot. No jest dobrze, regulator już mam,  co prawda jednokierunkowy, ale zawsze coś. Sam system skrętu powstał tez na bazie wysypiska. Dwa mikro Serwa ( dziś chyba po 27 zł) i kilka przełączników. Skręty odbywają się bardzo prosto. Od regulatora biegną przewody do wyłączników po prawej i po lewej.

Od tych wyłączników dalej do silników. Miedzy wyłącznikami Serwo, które wychylając  się otwiera jeden z obwodów, co powoduje zatrzymanie silnika. Czołg skręca J. Dokładnie widać to na fotografii.



Oczywiście od regulatora przewody prowadza do kominka, dzięki temu zawsze obrót wentylatora jest w ta samą stronę oraz wzrasta ilość wytwarzanego dymu. Przy moich Aku 9,6 V o pojemności 1,4 Ah prądu wystarcza na około godzinę wraz z dymieniem. Oczywiści na 75 % gazie  dymu powstaje tyle ze hmmm, czołgu prawie nie widać. To zdecydowanie zasługa płynu dającego bardzo gesty dym. Efekt uboczny, który powstaje po kilku minutach jazdy, spowodowany płynem wydobywającym się na zewnątrz kotła podczas tankowania,  powoduje, że ze względu na wzrost temperatury ścian kotła parowanie odbywa się wewnątrz komory silnikowej.

  Po zatrzymaniu czołgu wydobywa się dym z kratek wentylacyjnych silnika. Fajnie to wyglądaJ. Największy problem stanowiło założenie ze "Teciak" będzie miał jak prawdziwy czołg bieg w przód, tył oraz luz. Właśnie, dlaczego?? Proszę pomyśleć jak pięknie wygląda czołg, który stoi, kreci wieża a z silnika leci dym. Miodzie J. Zresztą ten dym na luzie jest bardzo potrzebny, ale, do czego to się dowiemy później. Przynajmniej tak myślę. Wracając do biegów, oczywiście w przenośni. Miałem do dyspozycji jeden kanał i jedno Serwo. Analogicznie jak przy skrętach zastosowałem po dwa przełączniki 5 A po obu stronach i w środku Serwo..


Przewody od wyłączników raz równolegle raz na krzyż. W ten sposób Serwo w lewo to mamy pierwszy bieg. Serwo w środku, mamy luz, ale działa zasilanie kociołka, Serwo w prawo mamy wsteczny. Oczywiście bez względu na kierunek jazdy gaz drążkiem zawsze dodajemy tylko w jedną stronę. W sumie jak w prawdziwym pojeździe silnikowym. Jednym drążkiem nadaje prędkość i kierunek jazdy. Wychodzi to zdecydowanie lepiej niż w oryginale i steruje się bardzo przyjemnie. Piękny efekt uzyskuje przy jeździe po trudnym terenie lub pod górkę. Wychylenie drążka duże, czołg jedzie ciężko i powoli a kopci jak stara lokomotywa.Ze względu na duże zużycie paliwa, co chyba jest jedyna rzeczą zgodną z oryginałem,jeden zbiornik zewnętrzny jest połączony wężykiem z kociołkiem.

 Uzupełnianie jak na tankszteli, Tylko punktów za tankowanie nie przybywa. Zużycie – jeden bak na godzinę, ale cóż,to są po prostu koszty hobby. No to jednym słowem mamy już wannę gotowa. Niestety przekładna oryginalna jest do kitu, ale będę ja wymieniał na metalową. Koszt to 12 E. Teraz zostawiamy Grigorija w spokoju i wędrujemy do Janka i Gustlika. Wspomnę jeszcze ,  że wyłączniki dymu oraz zasilania są dostępne po otwarciu luku kierowcy –mechanika.


U Janka jak i u Gustlika to, co zamontował producent zasiliło kosz. Tu to już całkowita porażka. Moim zamiarem jest ruchoma lufa, wieża i strzelanie. Oczywiście wszystko proporcjonalnie sterowane. Zaczynam od obrotnicy wierzy. Zostawiłem tylko koło zębate, na które nakleiłem papier ścierny ( P 120) .  Kolejnym razem zasada budowy ze śmieci okazała się wręcz idealna. Serwo pozbawione potencjometru działa jak silnik z przekładnią. Do miejsca gdzie przeważnie jest orczyk zamontowałem małe kółko z LEGO z oponą.

Serwo zamocowane do kadłuba (od góry) po odpowiedniej regulacji przekazuje napęd poprzez ta przekładnie cierną na resztę wieży. Mogę nawet w zależności od wychylenia drążka regulować prędkość obrotu. No to jest jazda. Wychylenia lufy jeszcze prościej. Serwo bez potencjometru zamocowane na boku wieży i poprzez nawijająca się linkę unosi lub opuszcza działo.


 Prędkość również regulowana proporcjonalnie. Kwestia oddawania strzału. Skoro Tygrys syna ma działo ASG, to frajda by było móc mu oddać czasami J. Tego już w swoim śmietniku nie miałem. Ale Allegro plus opcja szukaj  i za 30 zł można kupić pistolet ASG elektryk. Nic nie warty ani jako pistolet, ani jako działo. Planuje jego wymianę  na napęd gazowy. Obecny posłużył jako doskonalenie warsztatu.. Po zamontowaniu do Dremella tarczy tnącej, obrałem Gana ze skóry. Mięsa zostało tylko na przekładni i w okolicach zamka. Nawet w tym miejscu było troszkę ze cienko, musiałem wkleić wzmocnienie w postaci rurek mosiężnych.

 Lufa oczywiście wymieniona na Alu o średnicy wew. 6 mm długości odpowiadającej  skali modelu. Niestety lufa nie jest stożkowa i ten element muszę poprawić. Po oddaniu próbnych strzałów, okazało się, że  kulki z lufy nie wylatują. Kilka dni spędziłem nad rozwiązaniem problemu. Nie powiem żeby to było łatwe. Nie będę zdradzał, co było głównym powodem.. Na szczęście już to mam za sobą i działo ( haha) działa. Zasięg nie jest zbyt imponujący, raptem 20 m, a z celnością muszę jeszcze powalczyć. System ładowania i oddawania strzału jest podobny jak w prawdziwym czołgu. Najpierw  należy wykonać ruch drążkiem w jedna stronę ( u mnie pokrętło), a następnie w druga w celu oddania strzału. Utrudnia to celowanie i szybkie oddanie strzału, za to stanowi świetne zabezpieczenie przed strzelaniem w plecy przez moje dzieci. Podnoszenie i opuszczanie lufy działa odbywa się w chyba najprostszy sposób z możliwych. Serwo pozbawione elektroniki stanowi po prostu wyciągarkę. Linka nawija się na os Serwa i połączona z działkiem podnosi je lub opuszcza. Pracuje to bardzo dokładnie i zabezpiecza lufę w przypadku kolizji  w czasie jazdy. Bez względu na położenie lufa zawsze może się obniżyć. W takim wypadu celowanie jest wręcz idealne. Magazynek na kulki przeniesiony został go gry, co wymagało kilku zmian w konstrukcji samego zamka.Obecnie magazynek mieści 20 kulek.

 Zdarzają się zacięcia, ale czy nie zdarzały się w samym T34 ? Zapewne częściej niż w moim modelu…. Niestety kilka dni poświęconych na uzyskanie efektu dymu po wystrzale spełzło na niczym. Nawet kompresor nie pomógł. Dym z kociołka jest dość gesty, ale podczas kompresji się po prostu skrapla jak para. Samo zawieszenie postało bez zmian, planuje tylko wymienić sprężyny w wahaczach. Fabrycznie zamontowane są za twarde i nie powstaje efekt  „siadania tyłu ‘’  podczas ruszania. Teraz rusza najtrudniejszy, choć już raz sprawdzony projekt. Moim założeniem jest po prostu „widzieć z czołgu“. Temat prosty, bo zestawy i mikro kamery można kupić już gotowe z niewielkie pieniądze. Planowałem usytuować kamerę przy dziale gdzie znajduje się celownik oryginalny. Tak tez było, dwa razy zamontowałem w tym miejscu kamerę a nadajnik w tyle wieży.

 Niestety po kliku strzałach kamery przestawały  działać. Zaczynało się to robić za drogie. Wnikliwa analiza  udowodniła gdzie był błąd. Po prostu po kliku strzałach, że względu na brak miejsca lufa i obudowa działa uderzały o obudowę kamery i odrywały się elementy światłoczułe . Niestety wymiary  kamery to 20 mm a luzu jest 19,5 mm. Mniejsze kamery są, ale kosztują więcej niż cały model. Dlatego też prawdopodobnie będę próbował umiejscowić kamerę w innym miejscu, np. luku dowódcy. Jak rozwiązać problem zmiany kąta widzenia wraz ze zmianą kąta położenia lufy zastanawiał się będę jutro, czyli pewnie już w drugim artykule…..

 

koniec 1 części

Autor DAreus - Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.